BRACTWO FANTASY
Dante zauważył spory ruch przy karczmie a ruch ten polegał na tym że ciągle ktoś z stamtąd wychodził i wchodził.Nie czekając udał się do karczmy i wszedł do niej.Przebiegł szybkim spojrzeniem po zebranych ale jedna postać przykuła jego uwagę.Znajoma twarz krasnoluda
- Khorn?
//Niech będzie tak że Khorn zna Asael gdyż ten uczy się w akademi Bractwa od 11 orku życia//
Offline
Yliena drgnęła gdy nieznajoma kiwnęła na nią i wezwała ją.Zerkneła czy brat nie patrzy i usiadła przy jej stoliku.
-Pani mnie wzywała?-spytała lekko speszona.
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
// niech będzie //
Khorn odwrócił się gdy usłyszał swoje imię. Od razu rozpoznał znajomego.
-Dante? Świat jest kurewsko mały.
Offline
//czyżbym słyszał łaskę w Twoim głosie ? //
Chłopak uśmiechnął się i lekko skłonił
- Witaj mistrzu! Rzeczywiście.. świat jest cholernie mały - powiedział dosiadając się.Szybko zlustrował elfa po czym odrzekł.
- Witaj przybyszu.Nazywam się Asael Dan ale mówią na mnie Dante - uśmiechnął się podając dłoń elfowi. - o czym tak rozprawiacie ?
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
// nie wait, wait, od kiedy ja jestem twoim mistrzem? ;P //
-Te, nie mistrzuj mi tu. To (klepnął mocno elfa po ramieniu) jest Dallan, który chce się do nas przyłączyć. Wy sobie tu pogadajcie a ja przyniosę nam po jeszcze jednym, porządnym, krasnoludzkim.
To powiedziawszy oddalił się w kierunku lady.
Offline
"skąd ten krasnolud wie że chcę?" zastanawiał się Dallan "cholera go wie..."
-witaj jestem Dallan jak już przedstawił mnie szanowny Khorn- Dallan obejrzał się za krasnoludem- Na mój koszt!- krzyknął do karczmarza który nalewał piwo
Offline
Drzwi do karczmy otwarły się z hukiem i do środka wszedł Valentine z panterą krocząca dostojnie przy nogach. Za nim weszli minotaur z toporami przy pasie i w zbroi a obok niego kroczył krasnolud w pelnej zbroi i młotem za pasem. Obydwaj próbowali przejść przez drzwi jednocześnie co zakończyło się dłuższą przepychaniną, jako że żaden ani myślal ustąpic drugiemu. Kiedy już znaleźli sie w środku spojrzeli na siebie pogardliwym wzrokiem i ostentacyjnie odwrócili wzrok jeden od drugiego. Za nimi weszła elfka o blond wlosach, w kaplańskich szatach i obrzuciła cała salę uważnym spojrzeniem i zniewalającym uśmiechem. na samym końcu próg przekroczyła kobieta o długich czarnych włosach, ciemnej cerze zdradzającej drowiego przodka, ubrana w strój zabójczyny. Cała kompania zajęła miejsca przy dużym stole w rogu. Widocznie przeznaczonym specjalnie dla nich. Po chwili "kelnerzy" podali napoje.
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
Khorn przyniósł piwa.
-A czort tam ich wie, do nieznajomych dystans zachować trzeba, chyba że po gębie znać, że wojownik i bratnia dusza. Hojnyś.
Sam od razu wypił połowę swojego piwa.
Offline
-patrząc na nich wydaje mi się zw wojownicy może i owszem ale z bratnimi duszami niewiele mają wspólnego... no pohybel skurwysynom- powiedział nieco głośniej Dallan i uniósł kufel do góry
Offline
W tym momencie kilka cali od Dallana w stół wbiły sie dwa topory.
-Czyżby ten okrzyk miał cos wspólnego z nami?-wycharczał minotaur patrząc nieprzyjaznym wzrokiem.
-Właśnie długouchy.-zawtórował mu krasnolud wyciągając zza pasa młot.
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
-Panowie, to nie miejsce na takie spory! Jestem pewien, że to nie było o was...
Spojrzał grzmiącym wzrokiem na Dallana.
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
Khorn złapał Dallana mocno za ramię.
-Po kruchym lodzie stąpasz. Skończ to, albo kontaktu z Bractwem będziesz musiał szukać na własną rękę.
Offline
W tym momencie elf znalazł sie kilkanaście centymetrów nad ziemią. próby żartowania z minotaurem to nie był najlepszy pomysł.
-Coś ty powiedział chłystku.-powiedział stwór prychając z wściekłości.
-No wlasnie! Podnies go wyżej to mu jaja rozwalę młotem!-zawtórował mu krasnolud.
Cała sprawa byłaby sie niechybnie skonczyła śmiercią Dallana ale szczęście mu sprzyjało.
-Zostawcie go w spokoju, czy z wami musza być zawsze same problemy? Z kim ja do wszystkich demonów musze pracować.-powiedział spokojnym glosem Valentine a zdanie zakonczył jekiem.
Minotaur i krasnolu spojrzeli po sobie i po chwili Dallan stał już na ziemii.
-A teraz idźcie sie wyszaleć na placu ćwiczebnym, może sie pozabijacie i będzie spokój.-rzucił Valentine widząc że obaj zbierają się do wyjścia. Po chwili drzwi zamknęły się za obydwoma a Valentine wrócil w spokoju do saczenia swojego piwa.
Offline
Dallan spojrzał za wychodzącymi wojownikami a później na Valentina
- ta kraina dała mi się poznać jako oaza spokoju i pokoju lecz jednak ognistych temperamentów tu nie brak- powiedział z uśmiechem- Jestem Dallan, dziękuje za ocalenie wizji ciągłości mego rodu, panie...?
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
-Farciarz, ot co. W jakimkolwiek innym miejscu by cię zatłukli.
Burknął Khorn do Dallana.
Offline