BRACTWO FANTASY
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
-Nie... Zostałem wysłany częściowo służbowo. Rozejrzeć się co, gdzie i jak a w razie czego kogoś zwerbować do Bractwa. Ale po tobie widzę, żeś zbyt szczęśliwy tam gdzie żyjesz, więc nawet nie pytam. Pijmy więc za wojowników całego świata, by żywi żyli w szczęściu a martwi spoczywali w spokoju i dostatku!
Krasnolud wypił cały kufel jednym haustem.
Offline
Black
Stwór mruknął cos w odpowiedzi po czym ruszył posuwistym krokiem. Poprowadził rodzeństwo po schodach na piętro po czym skierowal się w drugi korytarz na prawo. Zatrzymał się przed drzwiami z numerami 64 i 65 po czym wręczył klucze gościom. PO dokonaniu tej czynności poszedl z powrotem na dół.
Golem
-Jestem szczęśliwy. A o waszym Bractwie słyszałem. Podobno to dzielni wojownicy ale rzeczywistość jest niestety inna niż świat w Sanktuarium. Zapewne gdybyśmy spotkali się gdzies indziej prędzej skoczylibyśmy sobie do gardel niż wypili razem piwo. Tak samo jest z Bractwem. Prędzej naszpikowaliby mnie strzalami z wież niż wpuścili do zamku. A ja zapewne też nie przybyłbym tam w pokojowych zamiarach.-westchnąl ork i zmayslił się.
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
-Mylisz się. Bractwo nie jest wrogie, spytałoby czego chcesz. Ale co do rzeczywistości masz rację.... Dziś każdy sobie nawzajem wilkiem i skurwysynem... Taki to świat plugawy się zrobił...
Offline
Dallan pomógł siostrze wnieść bagaże do pokoju
-będę na dole... ten krasnolud z orkiem chyba rozmawiali o bractwie, może się czegoś dowiem- powiedział na odchodne i zszedł na dół i usiadł nieopodal rozmawiających zamawiając piwo
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
-Honor swój stawiam, że pierwej by spytali. Do Kherylu wielu schodzi z różnych krain i orków tam niemało, choć w samym Bractwie nie tak wiele.
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
Khorn z rozmachem klepnął Dallana w plecy.
-Khorn jestem. Co cię tu sprowadza?
Offline
Wódz
Ork rozejrzał się po sali i obecnych.
-Takie zachowania nie byłyby nigdy dopuszczalne w światłym imperium na bogów.
No ale czego można się spodziewać po bandzie barbarzyńców i uciekinierów z niby świata- pomyślał sobie ork.
-tak... przyjdzie czas że bogowie zstąpią z gwiazd i zrobią porządek i przywrócą świetność imperium.
Po czym jednym haustem wypił napój i zamówił kolejne, jednocześnie odwracając się plecami tak by nie oglądać tam obecnych.
Offline
Yliena tymczasem zajęła się wszelkimi działaniami ochronnymi.Tego tylko brakowało-wygłodniali nieumarli.Dziewczyna pomazała klamki i framugi żywą wodą,zaś na progu pokojów wylała trochę ciekłego srebra.Na całe szczęście jej szyja była ozdobiona srebrną biżuterią-kryształem górskim w kształcie gwizdki w srebrnej oprawie.Jedyna pamiątka po babci.
Jej torba ruszała się niespokojnie.Yliena odwiązała rzemienie.
-No wyskakuj,biedaku-powiedziała i w tej chwili szara wiewiórka wskoczyła jej na ramię nadstawiając łepek do głaskania.Dziewczyna wolała zostać u siebie.Brat na pewno sobie poradzi.
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
Krasnolud trochę się uspokoił.
-Taa, zupełnie jak ja kilkanaście lat temu. Pół świata żem zwiedził, mam nadzieję, że i drugie pół się uda...
Khorn zamyślił się
Offline
Gdy ork wychodził w progu mineła go bialowłosa kobieta, zupełnie ignorujac "bezmyślna bestię", rozejrzała sie po wnetrzu i uśmiech wykrzywil jej wargi.
-No.. Troche tloczno-mrukneła zadowolona i ruszyła w strone wina, uważała,że im tłoczniej tym trudniej o nude, staneła przed szynkiem i spojrzała na wampira-Wina podaj, ino szybko. Czerwone, slodkie.
Offline
Arcymistrz Bractwa Horten Worial
-Czy zrzeszamy? Jeśli cokolwiek umiesz a serce masz czyste przyjmą was z otwartymi ramionami. Nigdy nie ma zbyt wielu do walki w dobrej sprawie.
Offline
Yliena postanowiła w końcu wyjść z pokoju,narzuciła na wszelki wypadek kaptur na głowę,gdyż nie chciała mieć odsłoniętej szyi.Schodząc zauważyła,że Dallan jest pogrążony w rozmowie z krasnoludem,toteż wolała nie przeszkadzać i usiadła przy pierwszym lepszym wolnym stoliku.Na całe szczęście wzięła ze sobą książkę by się nie nudzić.
Offline