BRACTWO FANTASY
Gdy tylko rodzeństwo dotarło do celu,weszli do jednego z pokoi.Yliena zaczęła wyjaśniać skąd ma wiewiórkę.
-W czasie drogi go zauważyłam,był ranny w łapkę i to poważnie-zaczęła-Ukrywałam go w torbie cały czas.Tak się do niego przywiązałam,ze nadałam mu imię.Ale obiecuję,że jak tylko stąd wyruszymy i znajdziemy jakiś las wypuszczę go na wolność.
Dziewczyna wiedziała,że ani bracia ani ojciec nie lubili gdy znosiła do domu różne zwierzątka,nawet jeśli potem wypuszczała je na wolność.
-Gniewasz się?
Offline
-a jak myślisz- burknął i usiadł na łóżku skrywając twarz w dłoniach, ziewnął przeciągle- nie spałem przez Ciebie całą noc, robisz więcej problemów i powodów do zmartwień niż babcia El dziadkowi Blackowi... chyba miał rację mówiąc, że jesteście identyczne... może dlatego tak Ci jej brakuje- Dallan wstał i poszedł do swojego pokoju- muszę się przespać chociaż 3 godziny... a ty masz areszt pokojowy
Offline
Gdy tylko Dallan wyszedł,Yliena siedziała nieruchoma jak posąg.Czyli miała rację,brat miał jej dość.Nik pyrgał pyszczkiem dziewczynę by dodać jej otuchy.
-Nie będę płakać-powiedziała-Jak mam Ciebie Nik to nie mogę płakać...
Postanowiła sobie jedno: jeśli tylko wstanie następny ranek,opuści to miejsce i wróci do domu.Dallan miał rację,same kłopoty z nią.Gdyby tylko miała przyjaciół...Nie zwierzątka,tylko tych chodzących na dwóch nogach.Ale nawet ich nie mogła mieć.
Offline
Gdy wkroczyl do karczmy pociągnał nosem, poczuł zapach tamtej dziewczyny, może warto ją lpostraszyc? Może przy okazji coś zje, ruszył szybko w strone schódów i pokonujac co dwa stopnie naraz dotarł na piętro karczmy, pociągnął nosem i wyczuwajac wyraźniejszy zapach elfki poszedł w strone jej pokoju, po czym bezszczelnie wślizgnał się do środka, całe szczescie że drzwi były otwarte, spojrzał na nią i uśmiechnał się chlodno.
-Witaj maleńka...
Offline
Yliena znowu miała to dziwne uczucie.Wstała na równe nogi.
-Wiem kim jesteś-powiedziała drżącym głosem-Proszę,odejdź.Nie chcę by komuś stała się krzywda.Mam w sobie krew westel,a nie chcę skrzywdzić ani ciebie ani nikogo.
Tak naprawdę nie wiedziała,ile musiałaby mieć krwi westel by zabić demona.Teraz odczuwała tylko silny ból głowy i mrowienie.
Offline
- A może zatańczysz ze mną ? Bardzo lubie ciachanego walczyka a tango z kataną to moja specjalność - odezwał się Zangetsu który nie przestawał śledzić przybysza."Arcymistrz kazał,arcymistrz ma" jak pomyślał sobie po przeczytaniu depeszy.W każdym bądź razie nie należało wypadać z roli Asaela Dana.
Offline
-może jednak wolisz spróbować ze mną- warknął Dallan który wszedł do pokoju z wyciągniętymi mieczami- myślisz że nie mam daru siostry? wyczuwam takie istoty jak ty... masz ostatnią szansę żeby wrócić do piekieł po dobroci
Offline
Chłopak nagle się odwrócił i spojrzał na Dallana syknął cicho i wycofał się pod ścianę.
-Do cholery jasnej, ty jesteś jakimś synalkiem Elevastera czy co? I schowaj tą broń bo się jeszcze skaleczysz.
Offline
-Co maja znaczyć te wrzaski w środku ?dnia! Goście chcą w spokoju obiad zjeść rozwydrzone bachory!-usłyszeli za plecami krzyk karczmarza, który wyglądał na wściekłego tym, że ktoś zakłóca spokój w jego karczmie.
Offline
- Spokojnie gospodarzu.Sytuacja opanowana ! - krzyknął do karczmarza. - A ty.. Ty polecisz lotem koszącym z tej karczmy i zapewniam Cię że z chęcią pomogę temu elfowi - powiedział i stanął po drugiej stronie.Bezszelestnie wyciągnął katanę i przyjął pozycję.
Offline
-Nie zabijajcie go!-krzyknęła Yliena,po czym odwróciła spojrzenie w stronę Tsu-Odejdź stąd,proszę.Nie chcę rozlewu krwi.
Offline
- A kto mówił o zabijaniu ? - zwrócił się do elfki nie odrywając wzroku od osobnika. - Zostawisz ją i opuścisz tą karczmę.Nie zabraniam Ci jej odwiedzić ale napastowanie tej elfki było by wysoce niewskazane.. szczególnie że mój miecz - tu oblizał ostrze katany. - baaardzo lubi krew takich pomiotów jak ty.Więc jak będzie ?
Offline
-Będzie, tak że albo zaraz wszyscy się uspokoicie albo opuścicie ta karczmę w podskokach i przez miesiąc na dupie nie usiadziecie.-głos wampira stał się cichszy i wyraźnie pełniejszy agresji i gniewu.
Offline
- To pan raczy wyprosić odblaskowo-białego osobnika.Naprzykrza się pana klientom którzy wynajęli pokój - rzucił do karczmarza.Schował katanę pod szatę.Położył dłoń na ramieniu elfa i powiedział. - Spokojnie przyjacielu.
Offline