BRACTWO FANTASY
Dallan musiał chwilę się zastanowić żeby nie powiedzieć czegoś głupiego, alkohol delikatnie szumiał mu już w głowie, odkąd tu był nie słyszał dobrej opinii o elfach z Siltaris, tego wolał nie mówić na głos.
-widzę że masz niemiłe wspomnienia związane z ojczyzną... więc lepiej nie mówmy o tym, kto wie może to nasz ostatnie spotkanie żal było poruszać podczas niego smutne tematy...
Offline
-na to pytanie niestety nie mogę Ci odpowiedzieć... w każdym bądź razie pochodzę z odległego kraju i nie specjalnie orientuje się w okolicy... wspominałaś coś o atrakcjach tego miasta?
Offline
- Rod... i ty śmiesz twierdzić, że dostało ci się trochę dobrego wychowania? Jesteś po prostu bezczelny. - Pokrzywa spojrzała na Maga, krzywiąc się.
Offline
-Tajemnicza z ciebie osoba.-powiedziała ze śmiechem.-mam nadzieję że kiedys stane się godna poznania tego sekretu.-spojrzała na niego wymownie dając mu do zrozumienia że nie podoba jej się brak zaufanie do własnej osoby.-Co do atrakcji... Mamy tutaj światynię, ogrody, bibliotekę, uniwersytet, siedziby różnych gildii i oczywiście zamek ale do nego nie wszyscy maja wstęp.-puściła do niego oko dając do zrozumienia że jeśli ładnie poprosi zostanie dopuszczony do tego elitarnego grona.
Offline
- jesteś godna poznania każdego sekretu lecz złożyłem obietnicę a tych z zasady nie łamię...- odparł wyczuwając w jej tonie niezadowolenie- jednak może kiedyś zaproponuję Ci wycieczkę w moje rodzinne strony- dodał z uśmiechem- a co ciekawego można zobaczyć w zamku- dopytywał dalej
Offline
-Wiele rzeczy, począwszy od zbrojowni pełnej starożytnych części uzbrojenia należących do największych bohaterów poprzez tajemną bibliotekę ze starodawnymi zwojami, której dzień i noc strzeże oddział strażników a wstęp mają tam tylko nieliczni. Jest sala audiencyjna i skarbiec, w którym znajdują się nawet pamiątki jakie zostały przywiezione przez Najeźdźców, jest też sala zasłużonych gdzie zgromadzono pamiątki po dawnych Arcykapłanach i innych znacznych osobistościach. A to tylko wierzchołek góry lodowej.-mówiła elfka rozmarzonym głosem.
Offline
Karen skubała przez chwilę swój warkocz. Nagle zrobiłą minę jakby coś jej się przyponiało. I to raczej nic przyjemnego. Spojrzała na Roda, a potem na Pokrzywę - Wiem że mnie za to zabijecie, ale... muszę wyjechać
//a tak serio chodzi o to że przez tydzień nie będę miała dostępu do kompa//
Offline
Pokrzywa przez chwilę faktycznie miała minę, jakby zamierzała kogoś zabić. Po chwili jednak przeciagnęła dłonią po twarzy, jakby z ogromnego zmęczenia.
- Prawdę mówiac, to ja nie mam prawa cię zatrzymywać, zwłaszcza po tym, jak się ulotniłam bez słowa... teraz też nie mogę wyjechać z tobą, bo, jak sama wiesz, muszę znaleźć te diabelską kronikę... Tak więc mogę jedynie życzyć ci dobrej drogi...
Offline
Karen uśmiechnęła się słabo - Wrócę kiedy tylko będę mogła - wstała, poczochrała włosy Rodowi i uścisnęła Pokrzywę - i wyszła. Na zewnątrz dało się jeszcze słyszeć tylko szybkie kroki a potem tętent kopyt, który po chwili ucichł
Offline
Pokrzywa skuliła się nieco, opierając łokcie na stole. Nagle poczuła się znacznie starzej.
- Widzisz? Tak to właśnie wygląda z twoimi ciotkami. Pojawia się któraś i po chwili znika - rzuciła z lekkim uśmiechem w stronę Roda.
Offline
-To chyba rodzinne, ale wybacz ciociu, ja tez musze cię opuścić. Obowiązki wzywają ale liczę że sie wkrótce zobaczymy.
Rod wstał i uściskał ciotkę a potem opuścił karczmę.
Offline
Pokrzywa popatrzyła na wychodzącego Maga, po czym zdała sobie sprawę z czegoś... ważnego.
- Panie karczmarzu... ilę płacę? - Miała co prawda jakąś zaoszczędzoną sumkę, nie mogła jednak być pewna, że jej wystarczy. "Jeśli pożyję wystarczająco długo, by dorwać Roda, na pewno nie skończy się na szmacie przez łeb..." pomyślała zirytowana.
Offline
- Cóż... - Pokrzywa zmusiła się do uśmiechu, choć uwaga ją mocno ubodła. - Pozostaje mi tylko podziękować. Tymczasowo zaś żegnam.
Wstała i zasunąwszy za sobą krzesło wyszła na ulicę.
Offline
//trzeba to zrównać bo na ulicach jest już dzień//
Dallan nagle sobie coś uświadomił
-Yli!- zauważył nagle długą nieobecność siostry- wybacz Ollerio ale coś musiało się stać... Dallan zerwał się z miejsca chwycił dłoń elfki i ucałował ją delikatnie, po czym sięgnął do sakiewki i wyciągnął z jej jedną z nielicznych pamiątek po nie żyjącym dziadku, rubinową różę wykonaną w jakiś niezwykły magiczny sposób
-to na pamiątkę gdybyśmy się nigdy już nie spotkali- wręczył jej różę ucałował jej dłoń raz jeszcze i pobiegł na górę, zarzucił kolczugę, na plecach zamontował swoje miecze i wybiegł z karczmy... całą noc szukał siostry w ciemnych uliczkach
Offline