BRACTWO FANTASY
Pokrzywa podeszła i ostrożnie wyciągnęła książkę spod nogi stołowej, mrucząc coś niepochlebnego. Przyjrzała się jej, nie bardzo wierząc, że po upływie tak długiego czasu wygląda na nową.
Offline
- Raczej sądziłam, że nikomu nie będzie się chciało tego kopiować - prychnęła, odwracając sie do niego. - Możnaby pomyśleć, że mając pod opieką całe to miasto jesteś skłonny polecać skrybom kopiować takie rzeczy... przecież one nie mają znaczenia ani dla tego świata, ani dla ciebie.
Offline
-Wszystko ma znaczenie. Zresztą nie narzekaj. gdybym nie polecił jej skopiować zaraz po twoim wkroczeniu do biblioteki klasztornej to nie mialabyś jej teraz w rękach.
Offline
Popatrzyła na niego zdziwiona, po czym mocno przycisnęła księgę do siebie, jakby chcąc się upewnić, że naprawdę ją trzyma.
- Nie wiem, jak mam ci dziękować... chociaż znając ciebie i tak wykpisz to, co mówię. Pozwolisz, że ją wezmę i oddam później? - uśmiechnęła się krzywo. - Płynie wyprawa na Minhiriath, takiej okazji nie mogę przepuścić... A to - puknęła palcem w ksiażkę. - będzie kolejnym argumentem, bym wróciła, o ile nie znudziła cię rozmowa ze mną - dorzuciła z sarkazmem, po czym włożywszy ksiażkę ostrożnie do plecaka ruszyła w stronę wyjścia z biblioteki. Przy drzwiach odwróciła się jeszcze, skinęła kapłanowi głową, mówiąc:
- Cóż, do widzenia i... dziękuję ci za twą... pomoc. Wygląda na to, że mam u ciebie dług wdzięczności.
Po czym otworzyła drzwi i ruszyła w długą drogę do wyjścia.
Ostatnio edytowany przez Pokrzi (2010-01-23 10:14:08)
Offline
-Wolałabyś go nie mieć.-mruknał Valentine i zamyślił się. Usiadł na najbliższym krześle i zaczął czytać gruby tom wzięty z najbliższej półki. Ara poożyła sie obok jego nóg.
Tymczasem Pokrzywa dotarła niezatrzymywana do wrót zamku i nie zatrzymywana przez starżników opuściła twierdzę. Znalazła się na wprost głównej bramy kompleksu.
Offline