BRACTWO FANTASY
W samym centrum Elantivenu znajduje się zadziwiający swoja architekturą budynek. Jest to zamek, w którym rezyduje Najwyższy Kapłan. Wewnątrz murów twierdzy znajduje się wspaniały ogród, przechodzący poza murami zamku w las, a po jego środku główna świątynia Pana Równowagi, w której jego wyznawcy modlą się o zachowanie porządku na świecie. Jeśli chcesz oddać hołd swojemu bogu albo otrzymać błogosławieństwo jesteś we właściwym miejscu. Jeżeli jednak nie interesują cię modlitwy możesz pospacerować po ogrodach lub wejść w głąb lasu i zobaczyć co kryje się w jego wnętrzu.
Offline
Asael trochę nieśmiało wkroczył do kompleksu.Jego ogrom i wspaniałość przytłaczały go trochę.Chłopak podszedł do najbliższego strażnika i zapytał
- Pan wybaczy ale czy mógłby mi pan wskazać drogę do biblioteki ?
Offline
-Kieruj się tą drogą aż do drugiego rozwidlenia gdzie musisz skręcić w prawo. swiątynia bedzie na końcu alejki. Rozpoznasz ją po napisie nad drzwiami.
Offline
Dante podziękował skinieniem i życzył strażnikowi miłego dnia.Ruszył wskazaną mu drogą.
Podczas wędrówki napawał się pięknem świątyni.Sanktuarium było niezwykłym miejsce,same miasto również ale świątynia przechodziła samą siebie.Wszechobecne posągi bogów,atmosfera mistycznej więzi i przedstawiciele wielu ras.To wszystko fascynowało Asaela.
Gdy znalazł się przed świątynnymi drzwiami pchnął je aby wejść do środka.
Offline
Wnetrze było ogromne, po bokach znajdowały się rzędy kolumn rzeżbionych na kształt roślin, strzeliste okna ozdobione były witrażami przedstawiającymi sceny z życia bogów. Rzebrowo;krzyżowe sklepienie oraz ściany pokryte były freskami o tej samej tematyce. Między kolumnami stały również posągi bogów i bohaterów. Przez środek świątyni biegły rzędy drewnianych, rzeźbionych ław. Naprzeciwko drzwi znajdował się marmurowy ołtarz a na ścianie za nim mozaika przedstawiająca herb Sanktuarium, będący jednocześnie symbolem Pana Równowagi. Wszędzie panowała cisza, jedynie kilku elfów klęczało w ławkach i modliło się.
Offline
Pokrzywa przekroczyła otwarte odrzwia i rozejrzała się uważnie dookoła. Starała się przywyknąć wzrokiem do tak różnorodnej mieszaniny rasowej, lecz nadal była zdezorientowana.
- Przepraszam, którędy do biblioteki? - spytała najbliższego przechodnia. - Jestem tu po raz pierwszy... - dodała usprawiedliwiająco...
Offline
-Musisz wyjść ze świątyni i skierowac się alejka w lewo. Na jej końcu będzie biblioteka-odpowiedział zapytany kapłan po czym ruszył w głąb świątyni.
Offline
Stwierdzając, że wołanie za kapłanem w tym spokojnym miejscu, nawet, by mu podziękować, byłoby raczej nie na miejscu, spokojnie ruszyła we wskazanym kierunku, ciesząc się tym niezwykłym, światynnym spokojem.
Offline
Kiedy dotarła do bblioteki okazało się że drzwi są otwarte, po ich przekroczeniu ukazała jej sie wielka sala zastawiona rzedami półek sięgającymi aż do wysokiego sklepienia. Możliwe że po drugiej stronie komnaty znajdowały się wrota do dalszych ale z tej pozycji nie bylo ich widać. Na prawo od drzwi znajdował sie drewniany stół, za którym siedział przygarbiony, siwy człowiek i pisal coś wytrwale na karcie papieru.
Offline
- Przepraszam - powiedziała cicho Pokrzywa, podchodząc do staruszka. - Czy mógłby mi pan pomóc? Szukam pewnego dokumentu...
Offline
- Chodzi o kronikę rodzinną rodu Linoir... Mówiono mi, że został przeniesiony do tej biblioteki... Czy wie pan może, gdzie szukać kronik tego typu?
Offline
-Linoir mówisz? Pomyślmy...-staruszek podrapal się bo brodzie.-Chyba jest...
Nie dane mu było dokończyć w tym momencie przez bibliotekę przeleciał jakiś dziwny czarny płomień.
-Padnij!-krzyknął mężczyzna i rzucił się pod stół. PO chwili płomień unicestwił pół ściany przy której stali a podmuch wiatru przywiał mnóstwo ksiąg, gruzu, kurzu i pojedynczych kartek. Dwa rzędy półek leżące na wprost od Pokrzywy i starca były unicestwione, a pozostałe dwa nie nadawały się już do niczego. Podłoga i sufit były czarne i odpadał z nich tynk.
Offline
-Jak znam życie to znowu Mistrz Magów znalazl jakieś wspaniałe zaklęcie i postanowił je wyprówbowac na miejscu.-prychnął staruszek gramoląc się z ziemii. W całej bibliotece z ziemi podnosili się też inne osoby w niej przebywające.
-Ale teraz mu nie daruję, Dopilnuję żeby Arcykapłan go ukarał i obdarł ze skóry. To juz trzeci raz w tym miesiącu!-powiedział wyraxnie zdenerwowany bibliotekarz. Z drugiego końca sali dao się slyszec radosne okrzyki.
-I jeszcze się cieszy na dodatek!-ostatnie słowa wykrzyczał z wściekłością.
Offline
-Za często! Ale to już ostatni raz kiedy ten młodociany idiota rujnuje moją bibliotekę!
-Kogo nazywasz młodocianym idiotą?-Za nimi rozległ się spokojny głos wskazujący, że jego wlasciciel nie jest zbyt przyjemnym człowiekiem.
Offline
Wydarzenia które rozegrały się na oczach Asaela były co najmniej ciekawe jeśli nie dziwne.Oto nie dość że wyprzedziła go jakaś kobieta,to na dodatek jakiś niekompetentny idiota który śmiał nazywać się czarodziejem zniszczył regały z książkami.Miał tylko nadzieje że, księgi które szukał nie znajdowały się w zniszczonych katalogach a, kartki które odfrunęły na wietrze nie należały do ksiąg które żywił przeczytać.
- Co za idioci.. zero pomyślunku i szacunku dla słowa pisanego - burknął pod nosem chłopak.Jednak widząc zamieszanie przystanął obok kobiety i obserwował.Wolał się nie wtrącać bo jego umiejętności najpewniej nie wystarczyłyby na choćby zranienie przeciwnika.Chociaż..gdyby wykorzystać jego nieuwagę."Nie! Jesteś w Sanktuarium.. miałeś się tu odpocząć i zdobyć nową wiedzę" skarcił się w myślach.
- "Panie" czarodzieju - wyraźnie chrząknął i zaakcentował słowo panie. - czy mógłby pan nie robić jak to się mówi w kręgach młodzierzy akademickiej Republiki Devox, nie robić syfu.Byłbym wdzięczny
Offline
-Czyżbyś uważał że jestem niedoświadczonym magiem i jakimś żakiem?-zapytał mag lekko podnosząc głos. Był to młody mężczyzna, dośc wysoki, mający czarne, krótkie włosy i brazowe oczy. Ubrany był w czarną szatę do ziemii, która wyraźnie wskazywała na jego przynależność do magicznej braci. Tym co wyróżniało go z tłumu była przykuta łańcuchem do pasa księga w czarnej skórzanej oprawie, zamknięta na jakiś skomplikowanie wyglądający mechanizm.-Czy ty uważasz mnie, Najwyższego Maga tutejszej gildii za jakiegoś studenta, który nie ma pojęcia co się robi z magią?
Offline
Dante uśmiechnął się podle.
- Jeśli mam być szczery to tak.Jeśli chcesz potrenować swoją magię,która muszę przyznać robi wrażenie to lepiej idź na pole.Panu strzelać w stodoły z odległości 400 metrów a nie ciskać pociskami magicznymi w bibliotece.Pańska profesja wymaga jednak szacunku dla ksiąg.Chyba że sława uderzyła do głowy.Tędy nic nie poradzę - kończąc to rozłożył dłonie w geście poddania.Mimo tego Dante był przygotowany na niespodziewany atak.Był pewien że jeśli znajdzie się blisko niego,to mag nie będzie miał z nim szans w walce na gołe pięści.
Offline