BRACTWO FANTASY
- Mogę magią odciąć umysł od bólu, ale fakt, nie wiem, czy w tym stanie zdołam to utrzymać przez wystarczajaco długi czas - powiedziała cicho Pokrzywa, przyglądając się ponuro igle - przydałoby się ją opalić... Jakieś dodatkowe sugestie? - spojrzała na Ylienę w poszukiwaniu rady.
Offline
Darian wypił zawartość fiolki i rana zaczęła się goić jednak podobnie ka w przypadku Dallana zabliźniła się nierówno i bardzo cienko... szycie było konieczne
- była taka historia o tym jak dwóch lekarzy kłóciło się co mają robić a w między czasie pacjent zmarł...
Offline
Silveren stanął nad nieprzytomnym drowem i zdecydowanym ruchem poderżnął mu gardło. Zauważył, że Adearin rozprawil się z hersztem. Szkoda, że to nie jemu przypadł, ale cóż... Podszedł do palącej się kupy mięsa i wyciągnął swój miecz. Brak czucia u Silverena spowodowało, że nie poczuł, że miecz jest rozrzażony od ognia i spaliła mu się skóra na ręce. Przeklął w duchu i wrzucił go czym prędzej do sadzawki. Obejrzał teraz swoją ranę. Nie wygądało to najlepiej. Choć nie czuł bólu, to ciało mogło się niestandardowo zachowywać podczas kolejnej walki lub zupełnie odmówić posłuszeństwa. Przydałoby się wreszcie wrócić do Assah Werdin. Polał ranę wodą z sadzawki, po czym wyciągnął miecz i schował go do pochwy.
- Od początku wam mówiłem, że to się tak skończy. -Skwitował.
Offline
- No i miałeś rację - powiedziała Pokrzywa, polewając igłę wodą. - Następnym razem przypomnij mi, że powinnam bardziej cię słuchać. O ilę dożyję. Przepraszam - powiedziała do Dariana i szybkim, zdecydowanym ściegiem zaczęła zszywać brzegi rany.
Offline
Yliena w razie potrzeby chwyciła z tyłu za ramiona Dariana.O dziwo chwyt miała dość mocny i pewny jak na dziewczynę.Uważnie obserwowała ruchy Pokrzywy.Sama też nigdy nie zszywała ran.
Offline
Darian nawet się nie szarpnął, poszło gładko, podobnie z Dallanem...
//darujemy sobie resztę//
po kilkunastu minutach wszyscy byli pozszywani i w miarę możliwości wyleczeni magiczną wodą
-to co teraz?- zapytał Darian patrząc na swój koślawo pozszywany brzuch owinięty bandażem, było oczywiste że stracili przywódce...
Offline
-Trzeba się stąd wydostać,pytanie tylko jak-zauważyła Yliena-Może te skrzydlate stworki sie znów okażą odpowiedzią.Przecież w jakiś sposób musiały wydostawać sie na zewnątrz,skoro przeżyły atak wyrośniętej modliszki i mięsożernej roślinki.
Offline
- Uważam, że najrozsądniej będzie, jeśli każdy wedle rozsądku i własnego gustu wybierze przedmiot lub kilka, które wydadzą mu się atrakcyjne. Przydałoby się również wziąć coś dla starszego pana von Rodena... - mimowolnie wzrok Pokrzywy powędrował w stronę zwłok. - Oczywiście, trzeba nadal uważać, bo znając życie większość tych przedmiotów jest obłożona jakimiś klątwami... A co potem? - rozejrzała się po niedobitkach grupy. - Osobiście spaliłabym zwłoki, zakopywanie ich wszystkich zajęłoby nam sporo czasu, a i tak nie ma wśród nas kapłana, który mógłby odpowiednio poświęcić ich groby... prochy łatwiej przewozić... I to chyba wszystko? Pozostaje nam tylko wrócić na Nowy Kontynent...
Offline
-ja też nie- powiedział Darian wstając z trudem przy pomocy Dallana któremu też łatwo nie było- a co do zwłok... ja ich stąd wynosić nie będę a palenie czegokolwiek w zamkniętym pomieszczeniu to zły pomysł... wiem że to nie humanitarne ale zostawiłbym ich tak jak leżą... a wrócić możemy tą drogą którą przyszliśmy...
-powiedz im że droga którą tu przyszliście cały czas jest otwarta- powiedział Fard który oczywiście nie rozumiał ani słowa z ich rozmów... i lepiej zmywajcie się stąd... tym dziwnym małym stworzeniom chyba zaczynamy się coraz bardziej nie podobać- stwierdził patrząc na małpki które gromadziły się przy wyjściu... sprawiały dziwne wrażenie już nieco mniej przyjaznych niż na początku...
Offline
- Okej, nie ma sprawy - uśmiechnęła się Pokrzywa, z niejakim trudem wstając i powtarzając słowa Farda pozostałym. - No to nie bierzemy nic i po prostu zmywamy się najsprawniej, jak się da.
Offline
Yliena zauważyła już mniej przyjazne zachowanie stworzeń.
-Opuśćmy jak najszybciej to miejsce-stwierdziła,lecz uważała za niehumanitarne zostawienie zwłok tutaj.Ale mówi się trudno.
Offline
-widzę że jednak nie jesteście tacy głupi...- mruknął Fard- no a teraz za mną powoli i bez nerwowych ruchów... jakby coś się zaczęło dziać to nie zgrywajcie bohaterów tylko spieprzać ile sił w nogach...
Offline
Pokrzywa spokojnym krokiem ruszyła w stronę drzwi, mrucząc pod nosem coś niepochlebnego o "niedocenianiu cudzego intelektu".
Offline
//kończymy powoli //
Bez problemu opuścili podziemia i po długiej podróży dotarli na powrót do wioski. Akurat natknęli się na świętowani zwycięstwa nad niedawnymi najeźdźcami. Ekwipunek poległych towarzyszy który mieli na wozach wymieniono na zapasy a także sporo cennych przedmiotów które mieli dostarczyć von Rodenowi. Nie wydawało by się żeby mogło go to w jakiś sposób zadowolić biorąc pod uwagę śmierć brata. Dostali przewodnika z powrotem na statek, załadowali zapasy i niedługo mieli podnosić kotwicę
Dallan stał oparty o burtę patrząc jak ostatnie szalupy przybijają do burty statku
-Minhiriath... jak wiele tajemnicy jeszcze kryjesz... zapewne nawet dziadek nie znał nawet małej cząstki twoich sekretów...- mówił ni to do siebie ni to do wybrzeża rozciągającego się przed nimi.
Offline